A kiedy zmęczą nas podróże – dobrze jest spróbować portugalskiej kawy, najlepiej wieczorem, zagryzając pasteis de nata czy idąc na piwo i żeby sprawdzić czy posmakuje nam francesinha! Głos przewodnika po Lizbonie, Kaji Łuszczyk, która znajdziecie tutaj: Portugalia jest krajem dla ludzi. Dla ludzi, którzy cenią swoją wolność.
Najpopularniejszy wodospad świata leży całkowicie na terytorium Kanady i wcale nie nazywa się Niagara Falls – jego właściwa nazwa to Horseshoe Falls, co oznacza Wodospad Podkowa. Widok na żywo jest naprawdę imponujący. Niesamowita siła – potężnego na 51 m wysokości i 790 m szerokości wodospadu – zapiera dech w piersiach!
W zależności od tego, na jaki kierunek się zdecydujecie, warunki pogodowe mogą się różnić. Jedno jest pewne, Portugalia to jeden z najcieplejszych europejskich krajów. Zaplanujcie swoje wakacje w Portugalii i dowiedzcie się, kiedy warto zarezerwować wyjazd.
W latach 1063-1094 odbudowano bazylikę wzorując się na konstantynopolskim kościele św. Apostołów. Bazylika jest jednym z najbardziej znanych przykładów architektury włosko-bizantyjskiej. Bazylika konsekrowana po remoncie w 1117 roku znana była pod nazwą Złoty kościół. Gdy wejdziecie do środka dowiedzie się dlaczego.
Dostrzegaj pozytywy. Zamiast koncentrować się na tym, czego ci brakuje, skupiaj się na tym, co masz. Dom i kochająca rodzina to kapitał dużo cenniejszy niż pieniądze! Przysłowie biblijne mówi: „Lepsza jest potrawa z warzyw — tam, gdzie jest miłość — niż tuczony byk, a przy tym nienawiść” ( Przysłów 15:17 ).
Odpowiedź. Niski poziom sil wytworczych spoleczenstw, niski poziom wyksztalcenia, brak umiejetnosci i kultury organizacyjnej niezbednej do stworzenia efektywnego przemyslu, choroby (malaria, AIDS), nadmierna prokreacja, do tego korupcja, walki plemienne, susza i inne plagi. Cywilizacja i "pomoc" cywilizowanego swiata zniszczyly wlasne sily
Czy Tajlandia jest biedna? Dane dotyczące ubóstwa: Tajlandia W Tajlandii 6,2% populacji żyje poniżej krajowej granicy ubóstwa w 2019 r. W Tajlandii odsetek zatrudnionych poniżej 1,90 USD parytetu siły nabywczej dziennie w 2019 r. wynosi 0,0%.
W całej Brazylii odnotowuje się bardzo dużą liczbę zabójstw, napadów rabunkowych z bronią w ręku oraz tzw. porwań błyskawicznych (krótkotrwałe uprowadzenie podczas których ofiara jest zmuszana do wypłacenia w bankomatach wszystkich posiadanych na koncie środków). Kradzieże w środkach transportu miejskiego oraz napady na
Powodów, dla których warto odwiedzać Portugalię jest mnóstwo, od wspaniałej kuchni, po wino z lokalnych winnic, od rękodzieła, po przejmującą muzykę fado. Warto pamiętać, że Portugalia to nie tylko zapierające dech w piersiach krajobrazy i wiekowe zabytki, ale także, a może przede wszystkim, fascynująca kultura i ciekawe tradycje.
Portugalia jest słoneczna, romantyczna, smaczna i serdeczna. Jakie są największe atuty tego kraju? Dla mnie największym atutem są tu ludzie. Mają inne niż my, Polacy, priorytety w życiu. Dla nich najważniejsza jest rodzina, później oni sami i ich przyjaciele. Zawsze znajdują czas na realizację swoich pasji i prowadzą zdrowy tryb
H7nhGE. EKSPERT zapytał(a) o 11:44 Czemu Polska ciągle jest taka biedna? Niby ciągle ten rozwój niby okej a ciągle zarabiamy tak mało! opublikowano nowe dane i jesteśmy w ogonie Europy Słowacja i Czechy znacznie nas wyprzedzają u nas nawet w Warszawie jest tylko 85% unijnej średniej!Oto prawda o "bogacącej się" mieszkańcy Warszawy mają zarobki dużo mniejsze niż biedni Niemcy, Francuzi czy już te 4,5 tys. zł miesięcznie, masz kredyt na mieszkanie i latasz tanimi liniami na "citybreak" co parę miesięcy. Jeśli myślisz, że to świadczy o tym, że zarabiasz jak prawdziwy Europejczyk, to musimy cię wyprowadzić z błędu. Polak ma 6710 euro, czyli 48 proc. unijnej średniej. Od ostatniego rankingu nie zmieniła się nasza pozycja. Nadal zajmujemy 29. miejsce w Europie. [LINK]im bardziej niebiesko ciemny kolor tym większa bieda, zielony żółty czerwony to rosnące bogactwo Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2017-12-03 11:48:03 Odpowiedzi Raitaa. odpowiedział(a) o 11:51 4,5 tysiąca? Faktycznie, może w Warszawie, i to na jakimś wysokim stanowisku. Wiele z nas musi się zadowolić dwoma tysiącami brutto, czyli 1/4, w porywach to 1/5 minimalnej stawki Europejczyka. Prawda, podnieśli nam minimalną stawkę godzinową. Ale raz - nadal nie każdy pracodawca to egzekwuje ;))))), a dwa - to i tak wychodzą jakieś grosze. 9zł na umowie zlecenie? Śmiech przez łzy ohyou odpowiedział(a) o 15:07 Pieniądze biorą się z tego, co produkuje kraj. Francuzi czy Niemcy są bogaci, bo produkują samochody, samoloty, nowoczesne technologie. W Polsce daje się jakieś śmieszne pieniądze na rozwój nauki (nie idzie nawet zatrudnić doktoranta, bo kurde za co?) no to i nie ma rozwoju. Kiedy we Francji minister środowiska chce do któregoś tam roku ograniczyć ilość samochodów, które nie są elektryczne, polski minister środowiska wycina puszczę narażając kraj na kary. Nikt w krajach rozwiniętych nie inwestuje w węgiel, bo energia atomowa, czy odnawialne źródła energii wychodzą taniej. Bogactwo nie spada na kraj samo z siebie, to kwestia dobrych inwestycji i odpowiednich ludzi na ważnych stanowiskach. /pol/ odpowiedział(a) o 13:16 Pewnie przez układ warszawski Ludikik odpowiedział(a) o 17:37 Polska jest w złych rękach od lat ''sprzedajnych rękach'' .Zaczęło się Rozbiory,2 wojna światowa,komuna i oczywiście nie rozsądne władze od lat to jedne z przyczyn. mac7873 odpowiedział(a) o 21:58 To z tym skończmy i zróbmy rewolucje Ja tam nie odczuwam tej biedy. Pis, socjalizm, podatki? XD ponieważ poprzednie swietne rządy osłabiły naszą gospodarke. Ponieważ w Polsce nadal panuje socjalizm, skutecznie blokujący rozwój gospodarczy. Krytykujesz III RP, najlepsze państwo polskie w historii? No przecież pan Bul-Komoruski powiedział że trzeba być ślepym żeby nie widzieć że żyjemy w złotym okresie dla Polski. Cóż za katopisowski fałsz, herr von Tusk nie będzie zadowolony. Uważasz, że ktoś się myli? lub
Od dwóch miesięcy mam przyjemność mieszkać w stolicy niesamowicie interesującego państwa jakim jest Portugalia. Choć nie jest to może jakoś specjalnie długi czas, to jednak wystarczający, aby zauważyć dość specyficzne cechy charakterystyczne dla tego kawałka Europy, które są tak bardzo różne od naszych typowo polskich atrybutów. Jeśli jesteście ciekawi, co takiego doprowadza mnie do szału, a co sprawia, że chcę zostać w Lizbonie tak długo jak tylko się da, zapraszam do zapoznania się z poniższą listą: 1. Szalenie jaskrawe kolory kamienic Jako że studiuję architekturę, budynki to pierwsza rzecz, która od razu rzuciła mi się w oczy zaraz po przyjeździe do Lizbony. Kolory, które wcale nie rażą kiczem, kreują przestrzeń niezwykle malowniczą i pełną optymizmu. Tak zupełnie inną niż szara i ponura zabudowa polskich miast. Barwy, które są tak soczyste i uderzające, że nawet kiedy niebo jest szare, miasto zawsze będzie kolorowe. Dodatkowo mozaiki na elewacjach, w których zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Niesamowite bogactwo wzorów i barw, zmiksowanych ze sobą i tworzących masę ciekawych wariantów- to sprawia wrażenie, jakbyśmy trafili do zupełnie innej krainy. Chyba to właśnie dlatego Lizbonę można odkrywać codziennie na nowo, bo niejeden budynek może zaskoczyć, a każda ulica tworzy zupełnie inną atmosferę. 2. Drogi i chodniki, wszystko jest z kamienia O ile w Polsce kobiety mogą, powiedzmy sobie, w miarę swobodnie chodzić na obcasach wszelakiego rodzaju, o tyle w Portugalii grozi to co najmniej skręceniem kostki albo fiknięciem koziołka i przeturlaniem się na drugi koniec ulicy. To jest tak naprawdę coś, co imponuje i wkurza zarazem. Imponuje, bo wygląda bardzo efektownie, zwłaszcza kiedy pojawiają się dodatkowo z tego kamienia jakieś wzory. Denerwuje, bo żeby wyjść z domu trzeba założyć naprawdę bardzo wygodne buty. W innym wypadku zafundujemy swoim stopom nie lada masaż i to niekoniecznie ten z kategorii przyjemnych. Do tej pory nie mogę się nadziwić, że chciało się ludziom te kamyczki układać w całym mieście (nie tylko w stolicy). U nas w Polsce bylibyśmy chyba po prostu- za leniwi na taką zabawę. 3. Ludzie totalnie olewają sygnalizację świetlną Możesz być duży, mały, gruby, chudy, albo nawet super wychowany, każdy tu ma totalnie wywalone na to, co pokaże się na sygnalizacji świetlnej. Nie mówię, że w Polsce nie zdarza się, że ktoś przejdzie na czerwonym świetle. Owszem u nas też są takie przypadki, ale uwierzcie mi, nie tak często jak tutaj. W Portugalii nie patrzy się na to, czy stoi gdzieś w pobliżu stróż prawa, czy ulica jest mała czy też duża, czy może coś się na niej dzieje czy nie. Po prostu głównym pytaniem, które zadają sobie Portugalczycy jest: „Czy zdążę przejść na drugą stronę czy nie?” I najczęściej wybieraną odpowiedzią jest ta pierwsza część zdania. Co ciekawe zielony ludzik nie „mryga” ostrzegawczo, kiedy kończy się czas pieszego, tylko perfidnie i niespodziewanie zmienia się światło na czerwone, bez żadnego ostrzeżenia, że aż Cię wryje, że tak powiem, na środku jezdni i nie wiesz czy uciekać, cofać się czy olać czerwone i biec do przodu. 4. Szansa na znalezienie trawnika w Lizbonie jest równie wielka jak znalezienie twarogu w sklepach Czyli nikła. Na początku architektura miasta całkowicie przyćmiła wszystko. Kolory, klimat, atmosfera. Z czasem do mnie dotarło- tutaj praktycznie wcale nie ma trawników. Owszem są drzewa, ale bardzo często to wygląda tak, że są wbite w dziurę z ziemią, z której nie wyrasta ani jedno źdźbło trawy. Dla Polaka to nie lada gratka, bo przecież u nas gdzie nie spojrzeć to wszędzie zielono, a tutaj place świecą kamienną pustką. Idzie to jeszcze jakoś przeżyć, ale biedne psiaki wyprowadzane przez swoich panów mają ograniczone pole manewru, co niestety nierzadko owocuje niespodziankami na samym środku chodnika, którym poruszają się szybko, niczego nieświadomi ludzie. A propos twarogu- jego znalezienie możliwe jest tylko w sklepach rosyjskich, oczywiście po odpowiednio przygotowanej, by zaskoczyć mieszkańca Polski, cenie (czytaj: dużo droższej niż w ojczystym kraju). 5. Całemu miastu umila widok roztaczających się wzdłuż komunikacji pieszej- śmietników Trzeba stawić czoło prawdzie. Jeśli należysz do takich osób, których nos wyczuwa każdego cichego bąka biedronki i nie możesz znieść nawet najmniejszej ilości złej nuty zapachowej- Lizbona to nie miasto dla Ciebie. Tutaj śmietników jest dużo, ale kompletnie nie przemyślano dla nich miejsca. Nierzadko czułam się niczym damska wersja „Indiany Jones”, przeciskając się między krawężnikiem chodnika a zajmującym 3/4 drogi zielonym, śmierdzącym bandytą. I chociaż śmieciarki pracują codziennie z wielkim zapałem- to jednak Lizbona ma i będzie miała swój specyficzny zapach Nie wszystkim może się on spodobać. Osobiście matka natura nie wyposażyła mnie we wrażliwy nos i po raz pierwszy jej za to dziękuję. 6. Bo kawy są tutaj takie „duże” Tak, to był sarkazm. Kawa. Coś bez czego Portugalczycy nie wyobrażają sobie życia. Coś, co zaskoczyło mnie od samego początku. Zamawiając kawę czy to w restauracji czy z automatu- zostanie Ci podany kubeczek wielkości Twojego ucha (równie wąski co wysoki), z czego nawet połowa nie będzie wypełniona tym magicznym trunkiem. Zawsze jak to widzę, przypomina mi się moja porcelanowa mini zastawa do kawy dla lalek, którą miałam w dzieciństwie. Tutaj zrobiłaby furorę. Ogólnie bardzo często nazywam tą miksturę „szotem” kawowym, bo jednak dla mnie kawa to coś, czym mogę się delektować dłuższą chwilę, a nie wypić na raz. Co ciekawe sami Portugalczycy wcale nie są tym faktem zaskoczeni. Tłumaczą tak małą ilość tego napoju tym, że oni zawsze piją tylko mocną ( chyba dającą mocnego kopa) kawę. No cóż… Nagle określenie „mała czarna” nabiera zupełnie nowego znaczenia. (na zdjęciu poniżej kawa i chyba najbardziej znane ciastko w całej Portugalii- Pastel de nata). 7. Zdecydowanie nie jest tu płasko Sama Lizbona położona jest podobno na siedmiu wzgórzach. Pomijając fakt, że przytrafiło mi się na jednym z nich mieszkać, to naprawdę, wokół jest ich cała masa, co tworzy nam kolejny powód dla których założenie obcasów to misja niemal samobójcza. Przyzwyczajona tak bardzo do płaskich, polskich terenów, codziennie zdycham i padam na twarz wchodząc na sam szczyt, który u podnóża wydaje się być nie do pokonania. Zdecydowanym plusem jest możliwość odpuszczenia sobie po takim spacerze ćwiczeń na nogi i pośladki. Rzeźba i masa tworzą się same! 8. Punkty widokowe rekompensują wszystko Zwłaszcza takie, na których szczycie rozpościera się widok na całe niemal miasto. Musze przyznać, ze taka panorama zapiera dech w piersiach. Ale najbardziej niezwykłe jest to, że kiedy człowiek staje przed takim widokiem, nagle wszystkie codzienne problemy stają się takie małe, a wielkie możliwości pojawiają się raptem na wyciągnięcie ręki. Człowiek zaczyna wierzyć, że może osiągnąć coś, o czym wcześniej mógł tylko pomarzyć. Świat stoi przed nami otworem. 9. Suszenie prania to nie lada wyzwanie Z wzniosłych tematów przenoszę się na takie trochę bardziej trywialne. Pranie- wydaje się prosta czynność. Jednak ubrania nie chcą schnąć w mieszkaniach (czasem nawet na zewnątrz). Prawdopodobnie spowodowane jest to przez dużą wilgotność czy też specyficzny klimat, ale widok suszących się na sznurku ubrań za oknem- to rzecz normalna, nawet w centrum samej stolicy. Osobiście uważam, że schnące pranie, wprowadza taki domowy charakter dla zdjęcia (najważniejsze to uchwycić ten moment). 10. Palmy. Palmy. I jeszcze raz palmy. Na Portugalczykach nie robią żadnego wrażenia, Polacy podniecają się każdą, którą zobaczą (przynajmniej przez pierwsze tygodnie). Palmy były i będą robić na nas, Polakach, wrażenie. Jeśli nie w realu, to przynajmniej na zdjęciach wrzuconych na „fejsa” z wakacji. Być może to dlatego że Pan Klimat pożałował nam tych specyficznych drzew, które przecież kojarzą nam się z plażą, piaskiem i słońcem, a jedna duża palma w centrum samej Warszawy- to zbyt mało żeby się lansować. Wszystko co tutaj wymieniłam to totalnie subiektywne spojrzenie na Portugalię, głównie przez pryzmat stolicy tego kraju. Pomimo wielu niedoskonałości, wciąż czuje się tutaj wyjątkową atmosferę i każdego dnia da się odczuć pragnienie odkrywania miasta na nowo. Ciekawa jestem, jakie są wasze doświadczenia z Portugalii. Czy ktoś z Was wybierał się tam kiedykolwiek? Podzielcie się w komentarzach, co was mile zaskoczyło albo wkurzyło w tym malowniczym miejscu. architekturaerasmuskolorylatolifestyleLizbonapodróżeżycie za granicą
Czy brakuje Wam słońca? Lecimy zatem do Lizbony! Naszym przewodnikiem będzie Katarzyna Strauchmann, która od dwóch lat mieszka w Lizbonie i pracuje w firmie z branży fin-tech. Oprócz tego, Kasia prowadzi bloga (i facebook’a), który jest zapisem przygód, historii ciekawych ludzi i zawiera ciekawostki językowe. W tym artykule dowiesz się:1. Jak długo Kasia jest już w Portugalii. Skąd decyzja o emigracji i dlaczego akurat ten region?2. Co ją najbardziej urzekło w Portugalii i Portugalczykach w pierwszych tygodniach pobytu?3. Czy wyjeżdżając do Portugalii znała portugalski? Jak się dogadywała?4. Kasia pracuje w firmie z branży fin-tech, czym dokładni się zajmuje i jak wygląda jej dzień z życia?5. Jak szukała zatrudnienia w Portugalii? I czym różni się rekrutacja od tego co znamy z polskich firm?6. Specjaliści z jakich dziedzin są najbardziej poszukiwanii w Portugalii?7. Do ilu dni urlopu wypoczynkowego rocznie uprawniony jest pracownik? I oczywiście, co w przypadku choroby? Można wówczas skorzystać ze znanego nam L4?8. A godziny pracy? W Polsce, pełny etat to ustawowo 8 godzin dziennie, 40 godzin tygodniowo. Jak jest w Portugalii?9. Jak wygląda relacja zarobków do kosztów życia? 10. Portugalczycy lubią tak opisywać niektóre miejscowości „w Bradze się modlą, w Porto pracują, w Coimbrze studiują, a w Lizbonie żyją”. Tak faktycznie jest, że to właśnie stolica jest ich ulubionym miejscem do życia? Co tak do niej przyciąga?11. Przeczytaliśmy, że w Portugalii, zgodnie z prawem każdy jest po śmierci automatycznie dawcą narządów (chyba, że wcześniej jasno tego odmówi). Poważnie? W Polsce jest wręcz przeciwnie (trzeba wyrazić wyraźną zgodę na bycie dawcą narządów po śmierci)12. Portugalia to kraj słynący z wyśmienitych win. Zapewne za sprawą Porto 😊 Czy udało jej się kiedyś odwiedzić portugalskie winnice?13. Co miłośnicy dobrej kuchni powinni skosztować podczas swojego pobytu w tym kraju?14. Portugalia jest jednym z najpopularniejszych miejsc na świecie odnośnie surfowania. Można tutaj surfować 364 dni w roku. To prawdziwy raj! Czy próbowałaś już może surfingu bądź windsurfingu? Jakie inne sporty uwielbiają Portugalczycy?15, Jak spędzają czas wolny Portugalczycy?16. Jakie są najczęstsze stereotypy na temat Portugalczyków?17. Złota rada dla osób planujących emigrować do Portugalii, to…W lutym 2020 świętuję moją drugą rocznicę w Portugalii. Przyjechałam do Lizbony na ostatni semestr mojej magisterki w ramach Erasmusa; to nie był przypadek, bo sześć lat temu odbyłam praktyki w Lizbonie i koniecznie chciałam tu wrócić na dłuższy okres. Praktyki były w przedszkolu; do tej pracy nie zapałałam miłością, natomiast jeśli chodzi o miasto – wpadłam po uszy. Program na moim wydziale proponował mi inne miasta, ale udało mi się namówić Panią z biura wymiany o nagięcie reguł i załatwienie mi miejsca na dziennikarstwie na Universidade Lusofona. Po paru miesiącach i pobyt, i moje studia dobiegały końca, i musiałam podjąć decyzję, czy wrócić do Wrocławia i szukać tam pracy na etacie, czy skorzystać z okazji, że już jestem częściowo zainstalowana w Lizbonie i znaleźć pracę tutaj. Podczas wymiany doszłam do wniosku, że Lizbona ma niezwykle rozwinięty rynek outsourcingu i każdy posiadacz paszportu Unii Europejskiej, który mówi po angielsku i w jakimś innym znanym języku, jest w stanie znaleźć pracę w tydzień. Stanowiska nie są bardzo ambitne, ale na początek biurowej kariery wystarczą. Tak znalazłam moją pierwszą pracę w outsourcingowej firmie; zaczęłam w lipcu, zaraz po zakończeniu budynki wymalowane na ścianie – graffitiPortugalii i Portugalczykach w pierwszych tygodniach pobytu?We Wrocławiu przywykłam do tego, że mój grafik łączący studia i pracę był zawsze wypełniony po brzegi i dlatego wszędzie poruszałam się szybkim krokiem. W Lizbonie zwolniłam; z wielu powodów. Pierwszy to oczywiście fakt, że po chodnikach chodzi się w powolniejszym rytmie, niespiesznie gawędząc przez telefon albo z kolegą/koleżanką. Biegnący w pocie czoła ludzie wywołują zdziwienie. Spóźnialscy wolą z godnością powolnie dojść do celu, zamiast lecieć na złamanie karku. Brak nerwowych ruchów wpływa też na to, że stres nie rzuca się w oczy i dlatego Portugalczycy wyglądają na zrelaksowany drugie, to chodniki w Lizbonie naprawdę wymagają więcej skupienia; są nierówne, śliskie i pełne psich niespodzianek. Te dwa faktory zmusiły mnie do wrzucenia niższego biegu i bardzo podoba mi się ta zmiana. Chodząc powoli mam dużo okazji do zaobserwowania scenek rodzajowych, takich jak: babci w oknie, pięknej mozaiki, ciekawych rzecz, która mnie urzekła i którą szybko zaadaptowałam jako własny zwyczaj, to kawa. To mały rytuał pięciu minut dla siebie, o każdej porze dnia, przed pracą, w trakcie i po. To tania i przyjemna rozrywka – w Lizbonie espresso kosztuje przeciętnie 60 centów – i ludzie cieszący się chwilką relaksu przy kawie to obrazek tak częsty, jak ludzie palący filologię hiszpańską, gdzie jako dodatkowy obowiązkowy język romański wybrałam portugalski. Znajomość portugalskiego na przeciętnym poziomie pomogła mi się dogadać w wielu sytuacjach, a bycie otoczoną przez język pozwoliło mi nauczyć się go płynnie już po przyjeździe do Lizbony. Szlifuję portugalski tylko dla własnej satysfakcji, bo nie chodzę na kursy, a w pracy używam angielski, polski i hiszpański. Można powiedzieć, że to hobby lub rozrywka. Ponadto, w Lizbonie prawie wszyscy mówią bardzo dobrze po angielsku i często odnoszę wrażenie, że wolą mówić po angielsku niż portugalsku. Niejednokrotnie miałam kuriozalne sytuacje, kiedy mówiłam do portugalskiego sprzedawcy po portugalsku, on odpowiadał po angielsku, więc ja znów próbowałam po portugalsku, na co on znów po angielsku i coraz bardziej przypominało to konkurs kto dłużej wytrzyma bez przejścia na język rozmówcy, a nie rozmowę pomiędzy sprzedawcą, a w firmie, która oferuje innym firmom plany zarządzające akcjami ich pracowników. Mój dział obsługuje bezpośrednio pracowników, którzy mają problemy z platformą lub potrzebują wyjaśnień na temat zasad obowiązujących w planie ich firmy. Obsługuję klientów po polsku, angielsku i hiszpańsku. Obsługujemy plany ponad 150 firm i mój typowy dzień polega na odbieraniu telefonów i odpisywaniu na maile. Intensywność pracy zależy od tego, czy więksi klienci mają otwartą możliwość sprzedaży akcji lub zapisywania się do planu – wówczas jest dużo więcej akcji niż pierwszą pracę znalazłam szybko; wysłałam CV w odpowiedzi na ogłoszenia parunastu firm outsourcingowych i po tygodniu miałam już zaproszenie na rozmowę o pracę. W Portugalii jest kilka stron internetowych, na których ogłaszają się pracodawcy; najbardziej znane to Glassdoor, Indeed i Moją drugą pracę dostałam przez polecenie. Na facebooku w grupie Polaków w Portugalii znalazłam ogłoszenie jednej dziewczyny – jej firma szukała osób z polskim i dodatkowym językiem europejskim. Odezwałam się do niej i ona przekazała moje CV, a następnie dostałam zaproszenie na IT są na pewno dobrze opłacani, ale najwięcej ogłoszeń widać dla call center. Wiele dużych firm takich jak Uber, Airbnb, otwiera w Lizbonie swoje centra obsługi klienta i zrzesza ogromną liczbę pracowników we wszystkich językach europejskich. Wystarczy znać angielski na poziomie komunikatywnym plus inny język europejski – polski, hiszpański, francuski – żeby dostać tego typu pracę, która, choć mało ambitna, zapewnia pewnego rodzaju stabilność i jest dobrym startem na nowej drodze życia. Wiele firm w poszukiwaniu pracownika oferuje pakiet przeprowadzkowy: jeśli mieszkasz za granicą a chcesz się przeprowadzić do Lizbony i pracować dla ich firmy, dostaniesz bilet na samolot a także pokój opłacony przez outsourcingowych firm daje pracownikowi 2 dni urlopy na każdy przepracowany miesiąc. Ze względu na dużą rotację pracowników, dni nie można wykorzystać z góry, lecz dopiero po przepracowaniu tego miesiąca; kumulują się więc zamiast być przyznanymi na kredyt. Za pracowanie w święto ustawowe pracodawcy oferują różne możliwości wynagrodzenia: pół dnia wolnego a pół dnia dodatkowo płatne, albo półtora dnia wolnego do odbioru w dowolnym chorobowym jest bardzo nieciekawie; to najbardziej krytykowana przeze mnie kwestia w temacie pracy w Portugalii. Pierwsze dwa dni choroby nie są w ogóle płatne, a dopiero za trzeci dzień i następne otrzymujemy 60% pensji, nie od pracodawcy, tylko od ubezpieczenia społecznego. Oczywiście za wszystkie dni należy mieć zwolnienie od lekarza publicznej służby zdrowia, nawet za dwa pierwsze, w przeciwnym razie pracodawca odliczy sobie za nieobecność. W razie choroby można więc być podwójnie stratnym – nie dość, że nie zarobić nic, to jeszcze mieć obciętą pensję. Nie jest wcale łatwo dostać się do lekarza publicznego, bo kolejki są ogromne i wiele chorych odchodzi rano z przychodni z kwitkiem, bo nie udało im się zapisać na dany dzień. W konsekwencji, wiele ludzi wybiera pójść do pracy mimo choroby, co – jak wiadomo – nie sprzyja produktywności ani samopoczuciu firm oferuje dodatkowe ubezpieczenie zdrowotne, w ramach którego można się umawiać prywatnie do specjalistów i lekarzy pierwszego kontaktu. To jednak nigdy nie jest darmowe, tylko pokrywa jedną część; dlatego wizyta u lekarza pierwszego kontaktu może kosztować około 30 z piękniejszych widoków na dachy centrum i, w oddali, na zamek Św. Jerzego. Ciekawostka: to zdjęcie zostało zrobione z okna łazienki (która jest łazienką z najpiękniejszym widokiem w Lizbonie) w mini centrum handlowym Armazens do Portugalii z czterdziestu ustawowych godzin robi się 45, bo codziennie trzeba odbyć obowiązkową godzinną przerwę na obiad. Przerwa obiadowa to święty obowiązek i pracodawcy, i pracownika, i ze strony żadnego z nich nie może wyjść sugestia skrócenia jej, albo usunięcia. Na początku bardzo mi przeszkadzało, że mój dzień pracy wydłuża się przez to o bezpłatną godzinę – a w zimie to cenna godzina światła dziennego – i przeliczałam, co bym mogła w ciągu tego czasu zrobić poza biurem. Potem przyzwyczaiłam się i przeznaczyłam pół godziny na jedzenie, a pół na spacer po okolicy. Teoretycznie przerwę powinno się brać w połowie dnia, ale ja wybieram iść na obiad po pierwszej, żeby druga „połowa” była krótsza. Oprócz tego, pracodawca musi dać pracownikowi dwie przerwy 10-minutowe. Na szczęście w mojej firmie nie jest to restrykcyjnie kontrolowane, ale znam przypadki, gdzie pracownicy są rozliczani ze zbyt długich Portugalii zdecydowana większość ludzi przynosi swoje lunchboxy opakowane w śliczne torebki i wyposażone w pełno przekąsek, czasem idąc na szybki lunch do okolicznej knajpki. Wszystkie restauracje i jadłodajnie, a także kawiarnie, mają jakieś menu i zestawy obiadowe, i między 12 a 14 są kompletnie zajęte przez grupki kolegów i koleżanek z pracy. Obiad w restauracji poza centrum jest zazwyczaj tańszy niż kolacja, i kosztuje od 8 do 10 firm, najczęściej korporacji outsourcingowych, daje pracownikom karty przedpłacone, którymi można płacić w restauracjach i supermarketach. Bonus żywieniowy waha się od 6,50 do 10 euro za przepracowany dzień i jest płacony na tę osobną kartę pod koniec udogodnienie, które chętnie wprowadziłabym w Polsce, to czternaście pensji. Każdy pracownik zatrudniony na umowie o pracę – niezależnie czy na czas określony, czy nieokreślony – dostaje dwie dodatkowe pensje w roku: wakacyjną i świąteczną. Brzmi super, prawda? Niestety istnieje parę obostrzeń. Jeśli nie przepracowałeś jeszcze pełnego roku, pracodawca najpewniej wypłaci na wakacje i święta pensje proporcjonalne do przepracowanych miesięcy. Jeśli wypłaci całość mimo faktu, że nie masz za sobą jeszcze 12 miesięcy w tej firmie, to świadczy o jego hojności. Po drugie, wiele outsourcingowych korporacji oblicza pensję na zasadzie podstawy, która jest taka sama dla wszystkich, i bonusów (językowego, za produktywność itd.). Trzynasta i czternasta pensja mogą odzwierciedlać tylko podstawę, bez bonusów, mimo że każda inna pensja będzie je najdroższym elementem życia w większych miastach, przede wszystkim w Lizbonie i Porto, jest wynajem mieszkania. W ciągu pięciu lat ceny za wynajem podwoiły się. Nowoprzybyłym ciężko jest znaleźć pokój, bo ceny zaczynają się od 350 euro, a jeśli chodzi o mieszkanie, to dwupokojowe mogą kosztować nawet 800 euro. Potem, kiedy już się wdrożysz i będziesz mieć siatkę znajomych, znalezienie pokoju lub mieszkania jest łatwiejsze, bo wszyscy pamiętają o sobie nawzajem i informują się o tańszych krajowa w Portugalii to około 650 euro na rękę. Najniższy próg jest wolny od podatku, ale i tak ciężko wyobrazić sobie mieszkanie w mieście za połowę swoich zarobków. Wśród Lizbończyków najpopularniejsze są takie rozwiązania: mieszkanie z rodziną dopóki się da, albo wynajem pod miastem, gdzieś, gdzie jest dobry transport do Lizbony, gdzie znajduje się większość korporacji. Coraz więcej osób wyprowadza się na drugą stronę rzeki, skąd co 15 minut kursuje stateczek do Lizbony – a potem przesiada się do metra. Trzy dobrze rozwinięte linie kolejowe na obrzeża – do Sintry, Cascais i Azambuja – sprawia, że wiele ludzi wybiera mieszkanie we wsi przy którejś ze stacji i codziennie półtora godzinne dojazdy do pracy lub na publiczny w Lizbonie to coś, czym miasto może się chwalić. Miesięczny imienny kosztuje tylko 30 euro i upoważnia do nielimitowanych przejazdów w obrębie Lizbony. Ludzie mieszkający poza miastem mogą wykupić kartę za 40 euro, dzięki której można jeździć bez ograniczeń metrem, autobusami, pociągami na wyżej wymienionych liniach i stateczkiem po linii metra nie ma wielu, to docierają do wielu odległych dzielnic. Jest dużo linii autobusowych, a pojazdy są nowe i czyste, chociaż, jeśli można coś skrytykować, to są zbyt małe i przypominają od środka autobusy dalekobieżne; ciężko jest się przecisnąć w godzinach szczytu, żeby wyszła jedna osoba to pięć innych musi się przesunąć. Wszyscy wchodzą ogonkiem przez drzwi kierowcy, obijając kartę; wychodzimy tylko jednymi tylnymi drzwiami, przez co cały rytuał wchodzenia i wychodzenia zajmuje wieki i autobusy mają w supermarketach są odrobinę wyższe niż w Polsce. Najlepiej dostępny i najlepiej wyposażony sklep to portugalski brat Biedronki – Pingo Doce, czyli „słodka kropla”. W supermarketach można kupić świeże ryby i sery, a także mięso, w przystępnych cenach. Mimo że zakupy w supermarkecie mogą wyjść trochę drożej niż w Polsce, to na pewno dużo przystępniejsze jest jedzenie na mieście. Zwyczajowo całe rodziny chodzą na kolację do restauracji dużo częściej niż w Polsce, i nie tylko od wielkiego dzwonu. Za kolację od osoby, danie, przystawki i napój lub wino, można zapłacić około 12 euro (oczywiście poza centrum Lizbony).Chorągiewki i girlandy w Alfamie to przygotowania do największej imprezy w roku – Santos Populares – która zaczyna się dokładnie w moje urodziny 13 czerwca i trwa, mniej lub bardziej intensywnie, koło miesiąca 😊 pełno stanowisk z jedzeniem, każdy plac ma swoją scenę z muzyką na żywo, alkohol i przekąski i tańce do rana. A także gigantyczne ilości odpadów dzień silna rywalizacja między Porto, a Lizboną, każde z tych miast ma swoich silnych zwolenników gotowych wdać się w dyskusję z wielbicielem tego drugiego, coś jak kibice drużyn piłkarskich w wersji light. Lubię oba miasta, ale oczywiście wolę Lizbonę, dlatego tu mieszkam. Lizbona ma pewien hipisowski, radosny urok, a także wiele pozostałości z czasów arabskich, z kolei Porto jest bardziej mistyczne, nostalgiczne i przywodzi na myśl celtycką atmosferę. Lizbona przyciąga mimo wszystko, bo tu koncentrują się wszystkie firmy, a także zarobki są wyższe. Za pracę w podobnym sektorze na takim samym stanowisku można dostać nawet 200 euro mniej w Porto i okolicach, niż w Lizbonie. Oprócz tego, mimo firm outsourcingowych, stolica w ostatnich latach przyciąga pełno zagranicznych inwestorów, jest tu cała populacja freelancerów pracujących zdalnie w coworking space’ach które wyrastają teraz jak grzyby po deszczu. Przypływ młodych pracowników wpłynął na boom kawiarni, barów, restauracji o unikalnych wystrojach i charakterach. W Lizbonie nigdy nie będziesz się nudził, bo o każdej porze dnia i nocy jest pełno miejsc do wyboru, niezależnie od prawda. Z tego, co słyszałam, istnieją trzy systemy według których klasyfikuje się dawców: zapisanie się, wypisanie się i wymagana zgoda. W Portugalii każdy od urodzenia jest klasyfikowany jako potencjalny dawca, chyba, że zapisze się do krajowego rejestru nie-dawców (można to zrobić w każdej przychodni). Portugalia jest czwartym krajem w Europie jeśli chodzi o przeszczepy narządów. To również tyczy się obcokrajowców mieszkających w Portugalii, czyli na przykład mnie. Jeśli ktoś przebywający na wakacjach w Portugalii umrze, to nie znaczy, że natychmiast pobierze się od niego organy, w tym przypadku bowiem będzie obowiązywać prawo jego kraju lat temu odwiedziłam Calem, muzeum produkcji wina po drugiej stronie rzeki Duero, czyli technicznie już nie w Porto, lecz w Vila Nova de Gaia. Historii na temat produkcji wina towarzyszyła degustacja, więc wspomnienia mam bardzo miłe, ale czuję że brak mi edukacji w tym zakresie – chciałabym więc wybrać się na wycieczkę do doliny Duero, gdzie znajdują się winnice. W Portugalii w ciągu dwóch lat spróbowałam naprawdę pełno rodzajów, ale wciąż wydaje mi się, że to zaledwie jeden procent wszystkich istniejących możliwości – dla zilustrowania tego, w supermarkecie regały z winem zajmują jeden długi korytarz podczas gdy innym alkoholom przydzielono zaledwie po półeczce. Wino porto jest dobre, lecz ze względu na słodycz, nie pije się go tu w dużych kieliszkach, a raczej jako likier. Lubię wina wytrawne z regionu Alentejo, ale wydaje mi się, że z portugalskimi winami nie ma chybionych szefowie kuchni lubią przepisy proste, lecz pyszne. Składników ani egzotycznych nie ma wielu, a mimo tego danie wychodzi smakowite. Po pewnym czasie można się jednak znudzić ograniczoną liczbą opcji. Najpopularniejsze wybory to kotlet, często w towarzystwie jajka smażonego, albo grillowana ryba, zawsze z dodatkiem rozgotowanego ziemniaka i symbolicznej sałatki z pomidora i sałaty. Jest też pełno owoców morza: popularne dania to kalmary albo ośmiornica podana z olejem i czosnkiem. Moje ulubione danie to kawał surowego mięsa serwowany na gorącym kamieniu. Klient sam kontroluje stopień ugotowania mięsa, przyciskając odkrojone kawałki mięsa do kamienia i później zjadając z sosem. Nie dość, że pyszne, to jeszcze w zestawie jest element zabawy polegający na tym, że czujesz się jak człowiek prehistoryczny, smażący zdobycz na dania, mimo, że są przygotowane starannie, to po pewnym czasie jedzenia tego samego można czuć niedosyt. Podczas pobytu w Lizbonie zapałałam miłością do kuchni azjatyckiej. Bufety sushi są tu niezwykle popularnym konceptem, gdzie płaci się określoną sumę za obiad lub kolację, a potem je się bez limitów. Innym odkryciem był dla mnie Mercado Oriental, gdzie na każdym stanowisku serwuje się inny smakołyk kraju Azji Wschodniej: zupę Pho, makarony stir-fry i inne pyszności. Komuś znudzonemu lub rozczarowanemu portugalską kuchnią zawsze polecam to prawda, Portugalia jest rajem dla surferów. Szczególnie dwa miasteczka: Ericeira i Nazare, które przyjmują tłumy profesjonalistów. Początkującym radzi się wziąć pierwszą lekcję w okolicach Carcavelos zaraz pod Lizboną, gdzie fale są delikatne a podłoże piaszczyste. Raz wzięłam udział w takich zajęciach i to było bardzo ciekawe wybierzesz się na pierwszą lekcję w Ericeirze albo Nazare, możesz się zniechęcić: Ericeira ma naprawdę silne fale i kamieniste podłoże, a Nazare, mimo piaseczku, przeraża falami wielkimi jak budynki. Podczas wizyty w Nazare podczas okresu wielkich fal (wiosna i jesień) zdziwiłam się, jak niewiele te widoki mają wspólnego z amerykańskimi filmami o surferach w szortach, potrząsających wilgotnymi czuprynami w palącym słońcu. Nic takiego. Nazare było zachmurzone, wiał wiatr i co chwilę przechodziła fala deszczu. W takich warunkach, na gigantycznych falach, paru ludzi z deskami wyglądało jakby próbowali się ratować z katastrofy morskiej, a nie jakby radośnie łapali fale. Każdy miał przypisaną motorówkę, która natychmiast płynęła ich szukać w wodzie gdy tylko spadli z sport wodny, który bardzo przypadł mi do gustu, to Stand Up Paddle. Odbywa się na desce nieco szerszej niż ta do surfingu i polega na wiosłowaniu na stojąco po spokojnych wodach, można więc wynająć deskę w okolicach Cascais, gdzie w zatoce nie ma dużo fal. Poruszamy się na stojąco lub na klęczkach, deska jest bardzo zwrotna, a widoki z wody na wybrzeże bardzo piękne. Dwa razy uczestniczyłam w zajęciach jogi na deskach stand up paddle – SUP Yoga – co polegało na tym, że najpierw pięcioosobowa grupa z instruktorem jogi/SUP wiosłowała w spokojniejsze miejsce, a następnie instruktor złączył deski razem, spuścił kotwicę (żeby prądy morskie nas nie zniosły ani nie rozłączyły) a następnie, zamiast na matach, odbyliśmy zajęcia na chwiejnych deskach. Parę ludzi wylądowało w wodzie przy niezbalansowanych pozycjach, ale wspominam to jako świetną zabawę – sport, woda, słońce i relaksujący szum fal to przepis na cudowny o zachodzie słońca na Cabo da Roca, czyli najbardziej wysuniętym na zachód przylądku kontynentalnej Europy. Tak naprawdę ludzie uchwyceni na zdjęciu igrają z ogniem, bo przeszli przez barierkę oddzielającą ścieżkę od klifu, który może się w każdej chwili osunąć, a proszę spojrzeć o jakiej wysokości jest mowa (na dole rozbijają się fale o skały). Na marginesie, to parę lat temu zginęło w ten sposób małżeństwo z Polski – zsunęli się z klifu, który nagle się uwielbiają festiwale muzyczne. W lecie organizuje się ich od metra, w całym kraju można się wybrać na festiwal różnych rodzajów muzyki. Najpopularniejsze to Rock in Rio i Nos Alive, na które wybiera się zdecydowana większość znajomych; wstęp na cały festiwal (3 dni) kosztuje między 200 a 300 euro, więc to nie jest tania rozrywka, aczkolwiek bardzo popularna. Portugalczycy uwielbiają plażę i wymienianie się wskazówkami, którą warto zobaczyć. Kiedy mieszkałam w Polsce, znałam tylko plaże Bałtyku, i wszystkie wydawały mi się takie same. W Portugalii uderzyło mnie, jak dużą wagę ludzie przywiązują do plaży: ma być odpowiednio szeroka, woda ciepła, fale lub bez fal, i oczywiście otoczenie natury, takie jak skały lub lasy, a może właśnie budynki– każda odmiana plaży znajdzie swojego amatora. Oprócz tego, Portugalczycy uwielbiają przesiadywać w barach i kawiarniach ze są przystojni – owszem, to bardzo estetyczny naród. Portugalczycy są szczupli, o ładnych rysach i gęstych włosach i zarostach. Portugalki są zgrabne, mają piękną cerę, długie bujne włosy i delikatne rysy już nie tak pozytywne stereotypy, to bycie leniwym i spóźnialskim. Podczas gdy zgadzam się z tym drugim (owszem, są spóźnialscy i w dodatku nigdy nie czują się głupio za przyjście po czasie, więc nie często otrzymuje się przeprosiny), to ta pierwsza cecha wymaga dokładniejszego wyjaśnienia. Z moich obserwacji w pracy wynika, że Portugalczycy lubią się skupić nad pomniejszym detalem jakiejś sprawy i dopracować go z dokładnością. Jako efekt, pracują w pocie czoła nad mało istotnym szczegółem i pokazują z dumą efekty, nie zwracając uwagi na to, że ogólny efekt – przez brak na pozostałe zagadnienia – jest niedopracowany i ma wiele słabych się w cierpliwość, bo będzie wam potrzebna na pierwszych etapach pobytu. Będzie się wam wydawać, że najbardziej typowy portugalski obrazek to kolejka, po wyrobienie numeru podatkowego NIF, zarejestrowania się do przychodni. Otrzymanie numeru ubezpieczenia społecznego może zająć kilka miesięcy. Nie zniechęcajcie się jednak, bo nie ma takiego problemu, którego nie można rozwiązać i chociaż niektóre sprawy są absurdalnie skomplikowane i wyglądają na paradoksy w stylu „żeby załatwić papier A, potrzebuję papier B, którego nie otrzymam bez papieru A”, to uwierzcie, że wszystko da się dostać za którymś razem. Jeśli przetrwacie próbę frustracji i cierpliwości, Portugalia wynagrodzi wam swoim zrelaksowanym stylem życia i nauczy cieszyć się szczegółami.